Rażą plastiki i pływające śmieci na brzegach rzek czy aluminiowe puszki, szklane butelki, baniaki, wiadra na ich dnie, co nie? Ekologiczna świadomość turystów rzecznych poprawia się zauważalnie. Za komuny rzeki były traktowane jak wysypisko śmieci. Teraz jest zdecydowanie lepiej, ale mimo upływu 35 lat od upadku PRL, poprawy jakości życia społeczeństwa i dbania o naturę, eko edukacji nadal niektórzy nie zmienili karygodnych zachowań. Zastanawia mnie co mają w głowie ludzie, którzy wywożą zepsutą lodówkę, zmywarkę, zużyte opony nie na wysypisko śmieci tylko wyrzucają do rzeki, jeziora. Albo kajakarze, którzy targają w kajaku pełne zgrzewki ciężkiego piwa, opróżniają a na zabranie pustych puszek już nie mają siły.
Pływając po polskich rzekach zauważyłem ciekawą rzecz. Na Kaszubach, Mazurach, Mazowszu większość domków nad rzeką skierowana jest główną ścianą do wody, przy brzegach pobudowane są ładne przystanie, małe pomosty, zadbane trawniki ładnych ogrodów. Jednym zdaniem - twarzą do wody na wzór holenderski. Na rzekach Pomorza Zachodniego jest zwykle odwrotnie. Wszystko co ładne skierowane jest w przeciwną stronę a przy rzece znajduje się kompostownik, wysypisko śmieci, skład bezużytecznych działkowych pozostałości, chaszcze, pokrzywy a brzegi rzeki zwykle pozostają zaniedbane. Krótko pisząc: d**ą do wody. Wieprza wydaje mi się granicą pomiędzy tymi dwoma światami. Ciekawy jestem czy ktoś ma podobne spostrzeżenia.
Na banalne posprzątanie rzek przez Polskie Wody chyba nie ma co liczyć nawet po zmianie władz. Parsęta w Kołobrzegu to przykład kosztownej bezradności i bezczynności tej instytucji. Kanał Drzewny odcięty na amen. Kolejna łacha rośnie w centrum, mury brzegowe się sypią a opaski zarastają chaszczami. Mieszkańcy sami postanowili zrobić mały ekologiczny kroczek, by zwrócić uwagę władz i odpowiedzialnych za ten słabostan. W czerwcu 2024 ruszyliśmy z akcją Parsęta Re:Generacja. 35 osób zebrało około 100kg śmieci w niedzielne 4 godziny! Wzorowaliśmy się na sąsiadach z Karlina, którzy od 19 lat czyszczą Radew i Parsętę w swojej okolicy. Za rok łączymy siły i chcemy zsynchronizować wszystkie chętne nadparsęckie gminy, by ruszyć jednego dnia na społeczne sprzątanie rzeki. Nie musieliśmy wiele tłumaczyć, aby przekonać władze Białogradu i Kołobrzegu, aby podążać wzorem Karlina. Mamy już datę na Parsęta Re:Generacja 2025! Ruszamy synchronicznie w Białogardzie, Karlinie, Dygowie i Kołobrzegu 10 maja w sobotę. Pomyślcie co by było, gdyby to stało się ogólnopolską akcją nadrzecznych gmin i narodovym vystupem kajakarzy i SUPiarzy na rzeki. W jeden dzień oczyścilibyśmy polskie wody o tony śmieci. Wchodzicie w to? Wystarczy rzucić pomysł lokalnemu klubowi kajakowemu i włodarzom. To by była jazda w makroskali! Początek Parsęta Re:Generacja 2024 z drona:
Podsumowanie akcji sprzątania oraz krytyczna ocena zaniedbań na rzece napisana przez Piotra Rybczyńskiego z Kołobrzeskiego Instytutu Kultury: KLIKNIJ.
Tak wyglądało zaproszenie do akcji i już gorąco namawiam do dołączenia do nas lub posprzątania swojej lokalnej rzeki, jeziora, kanału 10 maja 2025:
A w miniskali też można się wykazać. Przykład z rodzinnego spływu Łupawą tego lata. Z żoną wystartowaliśmy z Zawiatów spływając do restauracji Nostalgia (33km). Ela płynęła lekko wolniejszym tempem, więc miałem czas na skanowanie rzeki. Nie mając żadnego worka do zbierania, po chwili spływu, wyciągnąłem z dna plastikowy baniak (taki polski fenomen), do którego wrzucałem zebrane butelki, puszki, plastiki. Po kilometrze wydobyłem kolejny baniak. Przed mostem krajowej drogi 211 wyciągnąłem z rzeki plastikową osłonę denną silnika samochodowego. Zostawiłem ja przy drodze nie mając jak tego holować. Zanim dopłynęliśmy do Kozina (8km) mieliśmy wyłowione jedno wiadro, dwa baniaki i jeden z nich wypełniony śmieciami. Ten mały bałagan zostawiłem przy śmietnikach kajakarzy z FamilyDay w Kozinie. Dalszy odcinek był zbyt górski, aby targać te pojemniki a swoją drogą Łupawa na tym odcinku była praktycznie czysta.
Niechlubnym wyjątkiem na mapie czystości kaszubskich rzek jest Rynna Sulęczyńska. Nie rozumiem jak w sercu przepięknych i czystych Kaszub i Sulęczyna, dbających o swoją naturę i kulturę, jedna z największych atrakcji kajakowych w Polsce jest tak ohydnie zaśmiecona. Rynna ma jedynie 300m długości, 5-50cm głębokości i maksymalnie 4m szerokości. Wody Słupi są w tym miejscu krystalicznie czyste i widać wszystko jak na dłoni. Niestety Rynna płynie wzdłuż drogi, z której kierowcy wyrzucają odpadki. Myślę, że tam spokojnie można wykopać ze 100kg śmieci. Rynna stała się niemalże dzikim wysypiskiem śmieci. Anglicy mają na to określenie: fly-tipping (lotne zwałowanie). Mimo, że jest to surowo tam karane (do 50.000GBP i rok za kratkami) zjawisko stało się narodowym problemem. Udowodniono, że jeden rzucony śmieć nawet w najlepszej dzielnicy Londynu powoduje efekt domina – przyrost ilości śmieci staje się wykładniczy, jeśli nie będą w międzyczasie usunięte. Wierzę, że jeśli zauważalnie usuniemy plastiki z rzek to automatycznie ograniczymy ich przyrost a "Kowalski" pomyśli dwa razy zanim pierwszy zaśmieci czystą rzekę, nawet po trzecim piwie.
PS. Spodobała mi się taka brudna robota - efekty i satysfakcję ma się natychmiast. Ale zdecydowanie wolałbym, aby nie było takiej konieczności. I do takiej chwili mam nowe założenie na padlowanie po rzekach: spływ bez zebranych śmieci nie zalicza się do zaliczonych.
SUPloha SUPmigos!
Marek Rowiński
Tylko dla Orłów